Prawnik, architektka krajobrazu i wino – to dość nieoczywiste połączenie, jak to się stało, że zostaliście winiarzami?
Cała historia rozpoczęła się już dość dawno, bo pierwsze krzewy winorośli posadziłem już 15 lat temu. Kiedyś myślałem, że winiarstwo w Polsce nie ma racji bytu z uwagi na warunki klimatyczne, ale zawsze podobały mi się krajobrazy winnic, malownicze rzędy winorośli, łagodnie nachylone zbocza, ale też styl życia winiarza. Wiele do myślenia dał mi artykuł w jednym z magazynów winiarskich, który opowiadał o kilku hektarowej winnicy pod Wrocławiem. Wydźwięk artykułu był taki, że polskie wina mogą stanowić ciekawostkę winiarską i swobodnie mogą konkurować z winami niemieckimi. To dało mi do myślenia. Południowo zachodnia Polska być może nieco korzystniejszy klimat, ale pomyślałem, że nie są to tak duże różnice, żeby w Małopolsce nie udało się uprawiać winorośli. Na początku wiedzę czerpałem głównie z sieci i poradników. Nie znałem wtedy nikogo w moim regionie, kto zajmowałby się taką profesją. W końcu znalazłem kogoś, kto pomógł mi sprowadzić sadzonki z zagranicy i posadziłem pierwszą, eksperymentalną winnicę, w której było wiele gatunków winorośli. Po kilku latach mogłem już stwierdzić, które z nich rokują i warto zwiększyć liczbę nasadzeń. Przełomowy okazał się 2009r. kiedy w Niepołomicach odbył się Konwent Polskich Winiarzy i okazało się, że przy stole obok mnie siedzą właściciele winnicy Kresy z sąsiedniej miejscowości i nieodległej Winnicy Krokoszówka Górska. Nagle okazało się, że jest nas tu więcej. Zaczęliśmy się wymieniać wiedzą i doświadczeniem. Teraz w najbliższej okolicy jest już ponad 20 winnic. Z Asią poznaliśmy się niedługo przed tym, gdy w naszej winnicy powstały pierwsze komercyjne wina. Połączyła nas miłość do winiarstwa i wspólne zainteresowania. Działamy razem od ponad 5 lat.
Razem prowadzicie winnice, ale także zawodowo pomagacie ludziom, którzy chcą rozpocząć przygodę z winiarstwem.
Dokładnie tak. Asia jest architektką krajobrazu. Razem z siostrą projektuje winnice, winiarnie i ogrody. Wspólnie doradzamy też wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się więcej na temat tajników winiarstwa.
Tu na Jurze aktywnie działa Stowarzyszenie Winiarzy Jury Krakowskiej, to znaczy że w grupie siła, że potrzebujecie się nawzajem i nie konkurujecie ze sobą?
My bardziej siebie potrzebujemy niż sobie przeszkadzamy. To wzajemne wsparcie sprawdza się przede wszystkim jeśli chodzi o promocję – wspólnie chcemy tworzyć markę jurajskiego wina, żeby wino kojarzyło się regionem. Od 7 lat mocno nad tym pracujemy. Jura ma wiele symboli historycznych, turystycznych: Szlak Orlich Gniazd, wapienne ostańce, Pustynia Błędowska. Mało jest jednak produktów regionalnych. Czegoś, co podobnie jak Pstrąg Ojcowski będzie kulinarnie kojarzyło się z Jurą. Wina jurajskie są unikatowe, powstają w niewielkich winnicach, w których najczęściej pracują sami właściciele, mają zróżnicowany charakter, indywidualne cechy, a jednak łączy je miejsce i wspólna marka regionalna. Wielu turystów świadomie wybiera Jurę, żeby przy okazji aktywnego zwiedzania okolicy odwiedzać winnice, rozmawiać z właścicielami, degustować.
Czyli enoturystyka na Jurze się rozwija.
Jak najbardziej. Bardzo często winnice rozwijają ofertę turystyczną o degustacje innych wyrobów regionalnych, czy przetworów oraz noclegi. Turyści, którzy odwiedzają Jurę wiedza czego mogą się spodziewać, że wina, które będą mieli okazję kosztować kojarzą się z miejscem, unikatowym krajobrazem i pewnym niepowtarzalnym stylem. Ma się poczucie, iż trafia się w wyjątkowe miejsce.
Małopolska ma jednak dwa winiarskie regiony - Jurę i Pogórze Ciężkowickie. Czy w takim razie wina z tych dwóch części Małopolski różnią się od siebie?
Różnice można dostrzec w stylistyce win. W okolicach Tarnowa są też lepsze warunki do produkcji win czerwonych, w końcu to polski biegun ciepła. Wina czerwone potrzebują dobrej dojrzałości, aby osiągnąć wysoką jakość. Tutaj na Jurze jesteśmy na nieco wyższej wysokości nad poziom morza, przez co okres wegetacji jest nieco krótszy. Duże amplitudy temperatury między nocą a dniem sprzyjają wytwarzaniu się związków aromatycznych i utrzymaniu dobrej kwasowości. Tu udają się lepiej wina białe, subtelne, mineralne, z większą kwasowością, delikatnym cukrem resztkowym. Jednak z uwagi na fakt, że każdy winiarz robi wina własnego pomysłu według autorskich metod w regionie można spotkać wina o różnej stylistyce, nawet jeśli wytwarzane są z jednego szczepu. Przykładem jest popularny Solaris, z którego powstaje wino wytrawne, półsłodkie, bursztynowe. Enoturysta nie będzie miał poczucia powtarzalności. W każdej winnicy można odkrywać zupełnie inne smaki.
Winiarstwo w Małopolsce rozwija się bardzo dynamicznie, co roku powstają nowe winnice, ale czy Małopolska posiada historyczne tradycje winiarskie, czy to raczej nowy, rozwijający się trend?
Historycznie winiarstwo było obecne na terenach Małopolski, ale nigdy nie był to region typowo winiarski. Nigdy nie było jak dobrze znane Morawy, czy Tokaj. Ciekawostką jest, że jeszcze za czasów austriackich wzgórze wawelskie było porośnięte winoroślą. Wino produkowano przede wszystkim do celów liturgicznych przy klasztorach i kościołach. Takim sztandarowym przykładem może być Tyniec gdzie w nawiązaniu do tej historii powstała nowa winnica. Nie ma tu jednak ciągłości historycznej. Istnieje wyrwa w tradycji winiarskiej w tych okolicach i my teraz budujemy ją na nowo.
Bardzo często słynne regiony winiarskie porównuje się do siebie, odnajduje się pewne cechy wspólne. Do jakiego regionu winiarskiego jest nam najbliżej?
Z pewnością nie do Toskanii, choć często opisuje się tutejsze winnice jako małopolską Toskanię. Z uwagi na klimat nie ma tu płaszczyzny porównawczej. Zdecydowanie bliżej nam do Moraw, niemieckich regionów winiarskich, bo mamy podobne warunki geograficzne i klimatyczne. Ale oczywiście nie da się to porównać jeden do jednego. Nie mamy wielopokoleniowych tradycji. Ale naszym atutem jest właśnie różnorodność i eksperymentalny charakter winifikacji. Jeśli ktoś się lubuje w niemieckich reslingach, winach lekkich, aromatycznych z pewnością znajdzie tu coś dla siebie. Atutem są też mniej znane na zachodzie Europy szczepy, takie jak Solaris, które są inne i zaskakujące dla turysty zagranicznego. Jakość małopolskich win została wielokrotnie potwierdzona na konkursach za granicą, także swobodnie możemy konkurować ze znanymi winiarskimi regionami. A nasza przewaga polega na unikatowości i nieoczywistej stylistyce. Jakiś czas temu mieliśmy gości z Gruzji, którzy chwalili nasze wina i twierdzili, że zmierzamy w bardzo dobrym kierunku. Szczególnie w naszych winach bursztynowych pojawiają się wspólne charakterystyczne elementy. To olbrzymi komplement od ludzi, którzy tworzą wino od tysięcy lat.
A czy Jurajscy winiarze mają plany i ambicje, aby stworzyć własny szczep charakterystyczny dla regionu?
W Polsce mamy jeden rodzimy szczep – jest to mocno aromatyczna Jutrzenka. Nie jest jednak uprawiana na dużą skalę w naszym regionie. Często służy do kupaży. Stworzenie nowego szczepu to przede wszystkim ogromna, żmudna i długa praca selekcyjna specjalistów. Ale bardzo na to liczę, że kiedyś się uda. Teraz bazujemy głównie na szczepach niemieckich.
Co w takim razie jest sekretem dobrego wina?
Przede wszystkim pasja. Produkcja nienastawiona wyłącznie na zysk ekonomiczny, a jakość i unikatowość. Jeśli do tego dojdzie możliwość bezpośredniego kontaktu z winiarzem, jego historia, wtedy otrzymujemy w pełni satysfakcjonujący produkt. Dobre wino to takie, które nam smakuje. Dlatego każdy powinien szukać własnego ulubionego trunku.
Czego może oczekiwać turysta, który zechce odwiedzić jurajskie winnice?
Przede wszystkim tego, że po winnicy oprowadzi go właściciel, opowie o sekretach produkcji, poczęstuje winem, czasem lokalnymi produktami. Praktycznie każda winnica organizuje degustacje, małe eventy przy winie, niektóre obiekty rozwijają bazę noclegową. Charakteryzuje nas to, że pomiędzy winnicami są stosunkowo niewielkie odległości, przez co łatwo zwiedzić kilka miejsc w krótkim czasie. Dodatkowo Jura jest piękna sama w sobie, a wina i winnice stanowią dopełnienie całości tutejszej oferty turystycznej.
W takim razie, jak i kiedy najlepiej odwiedzić winnicę?
Winnicę można odwiedzić zawsze. Warto się umówić telefonicznie lub mailowo, bo winiarze są zapracowanymi ludźmi i jest spora szansa, że niezapowiedziana wizyta może się nie udać, bo winiarz będzie akurat w trakcie pracy. Nasi goście są zawsze mile widziani, bardzo chętnie dzielimy się swoją pasją.
Jakich win można spróbować w Winnicy Amonit?
Mamy swój sztandarowy zestaw win. Są to głównie wina białe. Dużą popularnością cieszy się wino z odmiany Johanniter – bardzo orzeźwiające, aromatyczne, z lekkim cukrem resztkowym, świetnie smakuje w okresie letnim. Podobnym stylistycznie winem jest wino różowe z odmiany Regent. W tym roku zrobiliśmy też po raz pierwszy wino musujące. To jest być może bardzo ciekawa droga dla polskiego winiarstwa, wino musujące potrzebuje odpowiedniej kwasowości, nie zawiera dużej ilości alkoholu, więc mamy sprzyjające warunki do produkcji takich win. Sam proces jest dość skomplikowany, ale w przyszłości jest szansa, że wina musujące będą stanowić istoty element jurajskiego winiarstwa. Na chłodniejsze dni mamy wina czerwone i wino bursztynowe z odmiany Solaris. Są to wina bardziej rozgrzewające najczęściej bardziej alkoholowe. Produkujemy też wino półsłodkie z odmiany Solaris. Staramy się mieć jak najszerszą ofertę, aby sprostać oczekiwaniom konsumentów naszych win. Gusta winiarskie są bardzo różne.
Gdzie poza winnica można kosztować Waszego wina?
To przede wszystkim Kraków. Mam tu na myśli Wine Bar Dzikie Wino, w którym oferta polskich win jest chyba najbogatsza. Można nas spotkać też w innych restauracjach i wine barach. Mamy dystrybucję poprzez sieć wine baru Fine Wine, także nawet w odległych zakątkach Polski można trafić na nasze wino. Nie możemy sobie pozwolić na rozwój sieci dystrybucji, bo nasze zasoby są ograniczone, a dbamy, aby wino w winnicy było dostępne przez cały sezon.
Jakie macie plany na rozwój winnicy?
Zwiększamy powierzchnię uprawy, co podwoi nasze zbiory. Za trzy lata zbierzemy pierwsze owoce z nowych nasadzeń. Winnica o takiej powierzchni może być obsługiwana głównie ręcznie, własnymi siłami. Nasza winnica to winnica rodzina i chcemy, żeby taka pozostała.
Zapraszamy do winnicy Amonit po doskonałe wino, piękne widoki i inspirujące opowieści http://winnicaamonit.pl/