Wspólne kontakty nabrały rozpędu w czasach średniowiecza za sprawą handlu. A konkretnie szlaku handlowego z Pragi przez Kraków i dalej do Kijowa. Wówczas szlaki handlowe, pokrywały siecią całą Europę. Szczególną rolę pełniły w średniowieczu, kiedy to ich istnienie przyspieszało wymianę towarów, informacji, prawa, wzorów kulturowych, ułatwiało orientację w geografii gospodarczej i politycznej. Przez Małopolskę przebiegały najważniejsze drogi. Z Krakowa na Ruś prowadziły dwa stare szlaki: jeden biegł wzdłuż lewego brzegu Wisły przez Wiślicę, Połaniec i Sandomierz, drugi zaś przez Bochnię, Tarnów, Rzeszów i Przemyśl.
Posąg z rzeki Zbrucz
Archeologiczną pamiątką kontaktów Krakowian i Rusinów jest posąg nazywany Światowidem lub idolem ze Zbrucza. Znajduje się u stóp Wawelu od strony ulicy Grodzkiej, pod rozłożystym kasztanowcem. Z pewnością wielu krakowian i turystów zastanawia się, skąd się wziął pogański posąg w sąsiedztwie świętego Wzgórza Wawelskiego? Posąg Światowida ze Zbrucza. A raczej jego kopia, stworzona przez Józefa i Waldemara Wesołowskich w 1968 roku. Znacznie jednak ciekawsza jest historia oryginału znajdującego się w Muzeum Archeologicznym w Krakowie. Posąg wydobyto w 1848 roku z rzeki Zbrucz, niedaleko wsi Liczkowce na Podolu. Mieczysław Potocki ofiarował rzeźbę Towarzystwu Naukowemu Krakowskiemu. 12 maja 1851 r. posąg dotarł do Krakowa i został wystawiony w sali Biblioteki Jagiellońskiej przy ulicy świętej Anny 6. Na przełomie lat 1858/1859 znalazł się na pierwszej Wystawie Starożytności i od tego momentu stanowi ozdobę kolekcji muzealnej. Opisywał go już Joachim Lelewel. Nie wiadomo dokładnie, kiedy został wykonany, a tym samym naukowcy spierają się o jego pochodzenie. Czy rzeczywiście datuje się go na czasy przedchrześcijańskie? Inni podważają słowiańskie korzenie rzeźby, ponieważ jej stan jest zadziwiająco dobry, jak na ponad tysiąc lat w wodzie. Słup ma wysokość około 2,5 metra, szerokość 30 centymetrów. Na czterech ścianach posągu wyobrażono postaci w nakryciu głowy trzymające w rękach atrybuty urodzaju, władzy i walki. Poniżej znajduje się krąg taneczny składający się z dwóch mężczyzn i dwóch kobiet. Najniższą część posągu zajmują postaci z rękami uniesionymi do góry w geście uwielbienia.
Ruskie koło na Plantach
Krakowskie Planty. Odcinek pomiędzy ulicą Wiślną a Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od strony ulicy Smoleńsk wiedzie ścieżka w kierunku kościoła świętego Norberta. Tuż przed główną aleją przechodzimy przez kolisty wycinek Plant, zwany jeszcze przed wojną kołem albo ruskim kołem. We wspomnieniach znanego krakowskiego literata Jalu Kurka czytamy o nim te słowa:
„Najbliższym dla naszej penetracji wycinkiem Plant było tak zwane kółko ruskie. Dlaczego ruskie? Ktoś je tak nazwał przed laty, ponieważ znajdowało się w sąsiedztwie cerkwi greckokatolickiej i rokrocznie urządzano w nim święto Jordanu. W tej epoce nazywano Ukraińców w zaborze austriackim Rusinami. Zimą, gdzieś koło połowy stycznia, kalendarz greckokatolicki przewidywał święcenie wody. Mróz był siarczysty, wynoszono kadź z wodą na okrągły plantowy placyk, przychodził paroch w ornacie i uroczystość spełniała się pod gołym niebem. Żołnierze i mołdycie, a także listonosze - wielu było wśród nich Ukraińców - po odprawieniu przepisanych modłów żegnali się trzykrotnie, maczając palce w świeżo poświęconej, lodowatej wodzie. Przez cały rok poza tym jednym dniem kółko ruskie było niepodzielną własnością chłopców z okolicznych domów. Tu bawiliśmy się w zbójów i żandarmów. Krzaki były gęste, można w nich było organizować podchody i zasadzki”.
Cerkiew Podwyższenia Krzyża Świętego (dawny kościół świętego Norberta)
W pobliżu ruskiego koła wznosi się wczesnobarokowy niewielki kościół pod wezwaniem świętego Norberta, postawiony w pierwszej połowie XVII stulecia z inicjatywy ksieni zwierzynieckich norbertanek, Doroty Kątskiej. Przez przeszło sto sześćdziesiąt lat zamieszkiwały panny norbertanki w tutejszym klasztorze aż do roku 1803, kiedy otrzymały od władz austriackich nakaz opuszczenia klasztoru i kościoła świętego Norberta, który na krótko przekazano ojcom bazylianom. Tutaj w roku 1808 umieszczono parafię greckokatolicką (unicką), zaś w roku 1855 cerkwi nadano tytuł Podniesienia Krzyża Świętego. Od tej pory praznyk, czyli święto wspólnoty parafialnej, obchodzono 27 września, choć w krakowskiej praktyce kościół utrzymywał swój pierwotny tytuł: świętego Norberta. Parafia unicka zrazu należała do unickiej diecezji chełmskiej, a od roku 1882 wcielona została do diecezji przemyskiej obrządku greckokatolickiego. Cerkiew ta była - aż do drugiej wojny światowej włącznie - ważnym ośrodkiem integrującym społeczność ukraińską na terenie Krakowa i jego najbliższych okolic.
Nić wiążąca ludzi
Najbardziej współczesnym miejscu związanym z ukraińską wspólnotą w Krakowie jest księgarnio-kawiarnia Nić. Pierwsza na mapie miasta ukraińska kawiarnia i księgarnia w jednym przy ulicy Sławkowskiej. Jest nie tylko miejscem spotkań z kulturą Ukrainy, Organizowane są tu spotkania z ukraińskimi pisarzami, pokazy filmowe i twórcze warsztaty. Przede wszystkim jest to jednak miejsce integrujące lokalną społeczność ukraińską oraz dające możliwość lepszego poznania ukraińskiej kultury mieszkańcom Krakowa.
Warto wiedzieć, że na terenie Małopolski znajduje się kilkadziesiąt cerkwi grekokatolickich, które byłu ośrodkami życia duchowego mieszkających tu niegdyś Łemków. Zostali oni brutalnie wysiedleni w 1947 roku przez komunistyczną władzę w głąb Polski. Cerkwie przez kilkadziesiąt lat stały puste lub użytkowały je wspólnoty rzymskokatolickie. W latach 90, kiedy Łemkowie mogli wrócić na swoją ziemię, cerkwie remontowano i znów zapełniały się wiernymi. Wiele z nich to bezcenne zabytki.